czwartek, 15 września 2011

Militarne fantasy: Czyli jak Polska podbija świat

 Obecnie pisarz, kiedy bierze do ręki pióro, by napisać coś na znany mu gruntownie temat, powinien pamiętać o tym, że przeciętny czytelnik, dotąd tym problemem nie zainteresowany, nie będzie czytał dla poszerzenia własnej wiedzy, lecz odwrotnie - po to, by wydać na autora wyrok skazujący, jeśli treść jego dzieła nie będzie zbieżna z banalną przeciętnością umysłu owego czytelnika.

- Ortega Gasset:  "Bunt mas"

Konwencja militarnego thrillera posiada stałe grono czytelników i kilka utworów, głównie Toma Clancy’ego które stały się bardzo popularne (głównie dzięki ekranizacjom). Oczywiście Polacy nie gęsi- swoje political fiction też mają.  Cały nurt ma bardzo spójny charakter- ukazuje się pod szyldem jednego wydawnictwa i kierowany jest w zasadzie do jednego typu czytelników (graczy w CS, Call of Duty, czytelników „komandosa”, miłośników ASG), wszystkie też zajmują się iście Sienkiewiczowskim leczeniem kompleksów.


Polacy za każdym razem są bowiem stroną „moralnie słuszną” no i wygrywają. Co ciekawe w większości przypadków kluczowe, dla konfliktu   znaczenie ma pomoc USA. To co łączy też wszystkie książki to młodzieżowy charakter: postacie (głównie wojskowi) są wycięci jak z filmów akcji- dzielni, kochający ojczyznę, dobrzy żołnierze (obowiązkowa też jest dziewczyna/wieka miłość/ żona  w niebezpieczeństwie  którą bohater w końcu ratuje)- więcej autor uwagi poświęca opisaniu pancerza czołgu niż ich charakterom. Narracja jest szybka (często poprzecinana na krótkie epizody mogące pokazać „akcję” z udziałem różnych formacji wojskowych) a język „przezroczysty”- nie ma miejsc na jakieś osobiste style pisania autorów. Książki te idealnie nadają się do jazdy pociągiem. Jednak co osobiście mnie do nich przyciąga (zaczęło się od książek wygranych na Polconie a potem w ruch szły audiobooki) jest budowanie sytuacji irracjonalnie nielogicznych, wręcz groteskowych- co zachęca do sięgnięcia po kolejny utwór w nadziei na kolejne kwiatki (przy okazji można się  podszkolić w tematyce sprzętu wojskowego).  Oto moje ulubione kwiatki.
Stalowa kurtyna- Polacy zostają zaatakowani przez złych (ale to tylko przez dyktatora) Białorusinów.  Dzielnie bronimy się przed napaścią: młodzież z pospolitego ruszenia atakuje czołgi w Warszawie, lotnicy (znów) walczą bohatersko przeciw przewadze wroga, a ten atakuje tak jak można się spodziewać:  brutalnie i podstępnie. Oczywiście przez cały czas nikt z Europy nie rusza nam z odsieczą (wiedziałem że tak będzie, autor utwierdza mnie w słusznym oburzeniu), dopiero amerykanie niszczą lotnictwo dzięki czemu nasi komandosi w brawurowej akcji aresztują Łukaszenkę. Co w tym dziwnego? Otóż Polska przeznacza na cele wojskowe prawie 8 razy tyle funduszy ( i to pewnie od kilkunastu lat), posiada większą armie i przewagę własnego terytorium.  To nie ma jednak znaczenia- czytelnik oczekuje (i dostaje) powtórki z kampanii wrześniowej.
WWW.1939.pl – To jest dopiero prawdziwa gratka: Batalion wyposażony w to co najlepsze ma Polska armia (no poza F-16) zostaje przeniesiony przez amerykańskie super nowoczesne urządzenie (ot tak przekazane w ramach przyjaźni ) będące połączeniem wehikułu czasu oraz pola siłowego. Polacy dzielnie walczą (niestety przegrywają aby była druga część o powstaniu Warszawskim) i pokazują szkopom co to znaczy PT- 91, Mi-24 itd. Dlaczego Polacy znaleźli się w 1939? Otóż jeden z oficerów patriotów postanawia zmienić historię dlatego z pomocą innych patriotów zaraża komputer wehikułu czasu  wirusem który cofa go w czasie. To co jest prawdziwym popisem nielogiczności to mechanika podróży w czasie i „logika” transferu wiedzy z XXI wieku. Po pierwsze dlaczego przeniesienie 1 września a nie kilka lat wcześniej(?)- wtedy do wojny by nie doszło [nawet takie wątpliwości w drugiej części ma jeden z bohaterów- no ale cóż jak zmieniać świat to z hukiem]. Po drugie stworzony został „świat równoległy”- tak więc zmiana historii jest niemożliwa (po co wiec próbować ją zmieniać). Kolejną ciekawą rzeczą jest brak transferu wiedzy. Polacy przegrywają (mimo przekonania dowództwa o zmianie planów), Francja jest podbita itd. Po kampanii wrześniowej  dzielni żołnierze przechodzą do AK lub jadą do USA, czołgi i oczywiście te super urządzenie chowają po grotach w górach.  O tym jak skuteczny jest drenaż wiedzy świadczy chociażby historia radzieckiej bomby atomowej, ale nie ma po co skoro można biegać po lasach i strzelać do Niemców. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz