„W dniu, kiedy prawicowe bojówki zdemolowały część śródmieścia Warszawy, raniły policjantów, spaliły i zdemolowały samochody prywatnych stacji telewizyjnych, atakowały bogu ducha winnych ludzi w centrum stolicy (...)
- Jacek Żakowski
Kolorowe były chusty zasłaniające twarze lewicowych bojówkarzy, czarne i czerwone były transparenty blokujące trasę legalnego marszu, a światowi byli zadymiarze importowani prosto z Niemiec (...)
- Tomasz Wróblewski
Po zamieszkach zarówno prawa i lewa strona zaczęła już tworzyć swoje wersje wczorajszych zajść. Cynicznie zarówno redaktorzy Krytyki Politycznej jak i Rzeczypospolitej powtarzają jak najgłośniej: „u nas wszyscy bawiliśmy się spokojnie, te grupki rozrabiających po z ”naszej stronie” to bandyci nie mający nic wspólnego z nami, ale za to u tych drugich to tylko o to chodziło”. Każda ze stron ma swoje chwytliwe memy: „Niemcy bili polaków”, „Patriota z kijem bejsbolowym” poparte zdjęciami i amatorskimi filmami (tutaj chyba przegrywa prawica bowiem bili się bardziej statycznie dając szanse na lepszą jakość materiału). Materiałów jest tyle że w internecie, redaktorzy, portale i setki sympatyków publikują go nieprzerwanie i potrwa to zapewne jeszcze miesiąc (swoje trzy grosze wtrącają politycy próbując też na tym coś ugrać). Zasadniczo niewiele to zmieni w opinii publicznej (przekonani po jednej i drugiej stronie tylko wspierają się w oburzeniu).
Dlaczego jednak przybrało to aż tak radykalny obrót? Po pierwsze na podstawie eksperymentów dowieziono iż sądzi się że więcej się wie o swoich przeciwnikach politycznych niż oni sami o sobie, natomiast o swojej grupie ma się lepszą wiedzę niż ma o niej przeciwnik [no bo jak inaczej]. Tak więc lewicowcy z pełną odpowiedzialnością twierdzili że „Pokojowo blokują pochód faszystów” a prawicowy iż „Wrogowie Polski chcą zabronić manifestacji uczuć patriotycznych”. Całość jest już dobrze nakręconą spiralą sprzężeń zwrotnych [każdy wiedział iż będzie bijatyka: część cynicznie liczyła iż medialnie „potknie się” druga strona, a część był pewna iż musi już tak być]- zaczęła ona działać już kilka lat temu- choć sprzężenie zaczęła tu trzeba przyznać „kolorowa niepodległa” [w 2008 roku obie grupy łącznie nie liczyły 500 osób składając się z ekstremu]. Teraz nikt nie może ustąpić [dla jednych zwycięży wtedy faszyzm dla drugich patriotyzm podda się lewackiemu terrorowi] jak w jednej ze swoich książek napisał prof. Marian Mazur: wojnę może rozpocząć nawet jedna tylko strona, ale kończyć ją będą obie, bo taka już jest cybernetyczna uroda sprzężeń zwrotnych [1]
Bez zasadniczych kroków władz w przyszłym roku z jednej strony akcja będzie miała jeszcze większy zasięg (warto zobaczyć jak gigantyczną machinę medialną oba wydarzenia miały w tym roku). Słusznym rozwiązaniem było by umiejscowienie jednej manifestacji na Wilanowie a drugiej na Bielanach [rzut monetą określił by gdzie która] a w centrum organizacja oficjalnych obchodów na wzór tych z Poznania czy Gdańska.
[1] M. Mazur Cybernetyka i charakter PIW, Warszawa 1976.
[1] M. Mazur Cybernetyka i charakter PIW, Warszawa 1976.
"Słusznym rozwiązaniem było by umiejscowienie jednej manifestacji na Wilanowie a drugiej na Bielanach [rzut monetą określił by gdzie która] a w centrum organizacja oficjalnych obchodów na wzór tych z Poznania czy Gdańska."
OdpowiedzUsuńJest tylko mały problem. Lewaccy terroryści i tak polowaliby na uczestników marszu, bo im nie chodzi o pokojową manifestację, tylko lanie po mordach. Z drugiej strony, kibice pewnie też poszliby szukać awantury, czy to z przeciwnikami politycznymi, czy to z policją.
Ale "normalnie" nie stali by między młotem a kowadłem zamieszek. Bo 3 lata temu tez były bojki (będą zawsze). ale bez udziału postronnych- często rodzin z dziećmi (tak naprawdę większości). Dzięki temu medialnie nie będzie takiego nakręcającego szumu (że tamci to specjalnie wzięli bandytów a my się jeno broniliśmy).
OdpowiedzUsuń