-Patriarcho,
znów część okolicznych handlarzy nie chce płacić- podobno chronią ich oddziały
posterunku.
-
Pamiętacie jak spaliliśmy ten sklepik? Teraz spalimy cały bazar i nikt już nam
nie będzie się stawiał!
xxx
Grupa motocyklistów patrzyła na bazar z ruin zniszczonego niewielkiego składu
Posterunku, najtwardszy z nich - Moses właśnie pakował wór amunicją i
granatami. Większość handlujących uciekła już dawno- wystarczyło kilka strzałów
i lasek dynamitu poukładanych w najważniejszych miejscach. Wszystko szło jak
zaplanowali- zapakowali najlepsze gamble na motory i przygotowali do spalenia
całą okolice. Nagle naprzeciwko mignęła im grupa żołnierzy, wszyscy w
pancerzach i z karabinami.
- Posterunek już tu jest! Podobno mają wyrzutnie rakiet oraz snajperów! Zwijamy
się! - zaczął panikować Kurt
-
Spokojnie, Widzisz to przejście? Ustawiłem tam atrapę bomby, te cioty nie
podejdą!- odpowiedział Moses
Nagle z
oddalonej o kilkadziesiąt metrów barykady z gwizdem wystrzelił pocisk i uderzył
w budynek za nimi. Wszyscy w pomieszczeniu odruchowo przywarli do resztki muru
szukając osłony
- Na
bombę się nie nabrali, ale do tego ustrojstwa na pewno mieli tylko jeden
pocisk!- krzyknął dalej pewny siebie Moses
Jak na
komendę ze strony żołnierzy posterunku posypał się grady pocisków i wyleciała
kolejna rakieta. Ta również, chwałą
prorokowi zagłady, nie trafiła celu, jednak odłupała kawał ściany i sufitu.
Ustawiona na dachu beczka (ustawiona tam przez Mosesa miała wysadzić resztę
składu) spadła pomiędzy Black angels i wybuchła. Kanonada strzałów nie ustawała.
Połowa oddziału była poparzona albo postrzelona. Zbroje sklecone z kawałków
stali zatrzymywały co prawda strzały z samopałów ręcznej produkcji ale amunicja
5,56 mm z karabinów dziurawiła je na wylot.
- Rut!
Weź granatnik i spróbuj ich załatwić- Niech prorok cię prowadzi!
xxx
- Zostawiłem was tylko na chwile! A tu jeden martwy i wszyscy poranieni! Dobrze że chociaż podpaliliście ten bazar i splądrowaliście punkt zaopatrzenia! - grzmiał patriarcha
- Patriarcho, ukradłem to jednemu z żołnierzy, tylko nie wiem do czego to służy. - wyznał skruszony Kurt
- To wędka kretynie, zdobyłeś wędkę na środku pustyni! Dobrze ze nie parasol!
Siły:
SAG84:
Kowboj, Luneta, Szturmowcy x 3, Piechota x 3
Piewcy Kościoła Zagłady: Kaznodzieja, Szrama, Black Angels x 5
Sprzęt
nie był jawny.
Scenariusz:Niespodziewane znalezisko
Potyczka
w zasadzie była bardzo krótka, zgromadzeni w niewielkim budyneczku bardzo
blisko wroga (zasady scenariusza) Black Angles zostali wprost zasypani najpierw
gradem pocisków rakietowych, potem karabinowych, w dodatku spadła na nich beczka
która wybuchła z siłą granatu. Jedyną heroiczną akcją była próba wystrzelenia z
granatnika (Black angels trafiał na 13 a
szturmowiec na 15).
Taki
przebieg potyczki wbrew pozorom sprawił mi, wbrew pozorom, sporą frajdę i
nauczył czegoś. Co warto wspomnieć to fakt że potyczka była częścią kampanii-
dla mnie byłą to druga bitwa (a w pierwszej nie zarobiłem dużo PK), dla dowódcy
SAG84 już piąta. To było widać- szturmowcy z ulepszonym strzelaniem mieli
bazooke ( na to żeby nie trafiła kaznodzieja "wystukał" całe swoje
modlitw), luneta również "wzmocniony" z doposażonym w celownik
optyczny karabinem siał grozę. Dysproporcja wbrew pozorom nie zabiła zabawy,
tylko ubarwiała grę. Moim planem od początku nie było wygranie ale raczej doprowadzenie do czegoś na kształt remisu- wyszabrowanie punktu zaopatrzeń, zabranie
jednego gambla i taktyczne unikanie walki. Jak się okazało potyczka nie przyniosła zwycięzcy żadnych PR.
Czego się
nauczyłem?
1.
Dowodzący posterunkiem są zdolni do zaryzykowania szturmowca i przejrzenia blefu
z pułapką!
2.
Bazooka ma dwa pociski.
3. Gdy
nie masz pewności co do możliwości wroga odpal granat dymny!
Mimo
swoich niedociągnięć trzeba przyznać że kampania ma pazur.
PS To już setny artykulik!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz