środa, 6 października 2010

Dyskusja: Jak poszukiwać materiałów naukowych w internecie? cz. II

Rozmowa na temat informacji naukowych zaczyna być wielogłosowa (to dobrze). W odpowiedzi na wypowiedź Małego Skwaszeńca (całość wypowiedzi: http://aperiodyksk.blogspot.com/2010/09/dyskusja.html )

Wojciech napisał:

"Nie sprzyja, a jakże. Anarchistyczna, nieuporządkowana struktura dodatkowo obarczona nadmiarem wolności słowa to przeciwieństwo biblioteki, gdzie każda książka ma swój numerek i miejsce na półce a do tego została wybrana ze względu na swoją wartość i zakupiona ze skromnych funduszy bibliotecznych jako pasująca do pewnego klucza. Ale to myślenie humanisty. Tak jak piszesz inny tryb poszukiwań stosuje się w innych sytuacjach, gdy szukasz poważnych prac krytycznoliterackich, socjologicznych analiz albo filozoficznych rozpraw idziesz do biblioteki. Jeśli potrzebujesz wiedzy o metamateriałach, mikroprzepływach, nanorurkach albo metodach przemysłowego wytwarzania związków metaloorganicznych siadasz do komputera. Nie dlatego, że w bibliotece nic nie znajdziesz (każda większa biblioteka akademicka czy odpowiednia wydziałowa prenumeruje pewną liczbę specjalistycznych periodyków) ale dlatego, że w godzinę w internecie znajdziesz na ten temat więcej, bardziej szczegółowych prac i między innymi większość tego co masz w bibliotece. Inna zupełnie sprawa to dylemat ściągnąć czy kupić ale to nie należy do tematu dyskusji. Jasne że książka lepiej leży w ręku niż pdf, ale z punktu widzenia studenta nauk ścisłych pytanie nie brzmi czy szukać w internecie, tylko jak to robić, żeby znaleźć.  "


    Wydaje mi się Wojtku że problem leży tutaj znacznie głębiej niż różnice w wyszukiwaniu źródeł z nauk humanistycznych i ścisłych (wciąż bowiem humanistyka opiera się na pojedynczych książkach pisanych przez profesorów niż wycinkowych artykułach tworzonych w ogromnej ilości). 
Dyskusja bowiem wynikła z mojej prośby o przetestowanie artykułu pod kątem jego przydatności w poszukiwaniu informacji o aspartamie (równie dobrze mogło by być to GMO czy homeopatia). 
   I jak się okazuje istnieje bariera mentalności a nie technologiczna lub językowa. Wskazuje ona na zjawisko znacznego oddzielenia osobistych poglądów na świat (wynikających z tradycji, poglądów religijnych itd.) od prób wyjaśniania/modyfikowania świata przez naukę/technologię. I jest to bardzo powszechne (np. długotrwałe boje polityków Unii Europejskiej z GMO pomimo wieloletnich badań nad ich bezpieczeństwem) w zaawansowanym technologicznie społeczeństwie. 
Z czego to wynika? Tutaj odpowiedzi jest dużo: od złego kontaktu pomiedyz naukowcami a społeczeństwem, przez krwawy pochód pseudonauki w XX wieku (eugenika, komunizm) aż po ignorancję.

Ciekawym pytaniem jest czy takie nastawienie jest rzeczą pozytywną dla społeczeństwa oraz jednostki? (Mam nadzieje że to pytanie przyczyni się do dalszej dyskusji)   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz