środa, 23 marca 2011

Dawid Szymański "Stratum" cz. IV

Linki do poprzednich części: I , II , III 

Substrat 4: Kolapsator
Hiperstruktura – energostalowy sześcian, którym została otoczona pierwsza Ziemia, zwana Ogniwem, oraz każda jej odkryta alternatywa. Hiperstruktura chroni planetę, umożliwia hibernację czasu w swym wnętrzu oraz umożliwia transport między Ziemiami, trwający zero sekund, wykorzystywany przy transporcie całych Klastrów lub ogromnych maszyn.
Pętla – bańka wymiarowa wokół hiperstruktury, za jej granicami rozciąga się dalej kosmos, lecz umożliwia ona utrzymanie minimalnej atmosfery na powierzchni struktury, przewidywanie ruchów obiektów zbliżających się do Ziemi; utrzymuje także umowne tunele do innych Ziemi, przeznaczone dla ludzi.




Pustka i cisza jego towarzyszem. Światło ginie w jego obecności, a przestrzeń kurczy się i deformuje. Matryco, uchroń swych synów od losu spotkania Kolapsatora. Zapisano w Księgach Astrolabium: „Nieczłowiecza to machina, niemachiną jest żadną z błogosławionych; z odmętów przybyły, w odmętach niech się pogrąży!”

„Jak na ironię” – pomyślała Estelia 9687234, młoda (było to jej pierwsze ciało) członkini Obserwatorów – „ten piekielny pomiot w każdej Przestrzeni odnajdzie naszą Ziemię”.

Obserwowała przez iluminatory Obserwatorium, ogromnego statku międzyplanowo-gwiezdnego, zatopioną w pętli hiperstrukturę Ziemi8750 , na orbicie której statek zakotwiczony był. Nie czuła żadnych emocji, a jej rozważania były pokryte szronem chłodnej logiki. Nie miała pojęcia o przeszłości Człowieka i nic ją to nie obchodziło. Była poświęcona jej miejscu w Wojnie – badaniu procesów Rdzy w innych wymiarach, za pomocą Astrosond.
Przypadek sprawił, iż po raz pierwszy w historii dostrzeżono kolapsatora z ogromnym wyprzedzeniem. Jako, że Ziemia8750 została lata temu skażona Rdzą, cały glob i znajdujące się na nim cztery Klastry stanowiły obecnie fantasmagoryczny ogród szaleństwa i absurdu, wypaczonej fizyki i manifestacji groteski. Dzięki temu, można było w spokoju zarejestrować cały proces zapadania się w sobie tej Przestrzeni, a w krytycznym momencie ewakuować się. Takie zadanie miała załoga Obserwatora.
To o czym niewidziano – iż na planecie żyje niewielka, cofnięta do plemiennych zwyczajów garstka ludzi, nawet by nikogo by nawet nie zainteresowało. W szeregach Ludzkości nie ma miejsca dla prymitywnych zwierząt.
Ale oprócz tych nieszczęśników, na planecie był ktoś jeszcze. I czekał.

Spoglądał w zielonkawe niebo skażonego Rdzą kontynentu australijskiego, na którym malowały się niewyraźne kontury zdezelowanej hiperstruktury. Stał na dachu zrujnowanego budynku, tuż obok ginących za horyzontem ruin Klastra. Czuł pulsowanie Rdzy. Była wszędzie, a on czuł ją w sobie. Kiedyś nie cierpiał tej plagi, ale szereg pewnych wydarzeń podczas pościgu za dezerterami odmienił go. Nie znalazł zdrajców, ale znalazł coś po stokroć ciekawszego…
Rzucił okiem na chronometr odmierzający czas do przejścia Kolapsatora. Jakież wszystko było łatwe, jakież proste – po wiekach bezdusznej służby odkrył i zrozumiał wszystko. Wróg, Rdza, Kolapsator – wszystko łączyło się w całość. A Człowiek był jednym z ogniw, co nieświadomie sam podkreślił nazywając Pierwszą Ziemię Ogniwem… Ale były Astroliarcha Sumienność 335267 nie rozumował w kategoriach norm społeczeństwa Ludzkości. Już nie.

Tymczasem, załoga Obserwatora była już gotowa. Sensoria i skomplikowana aparatura była gotowa do wszelkich pomiarów; kilka działających jeszcze aparatów zdezelowanej hiperstruktury sygnalizowało obecność żywych istot na globie, ale dane te zignorowano. Pozostawało czekać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz